Koronawirus – dlaczego Bóg poddaje nas próbie?
24 marca, 2020
Próba ludzkiej dojrzałości
Obecną sytuację pandemii koronawirusa możemy z pewnością określić próbą wiary dla osób wierzących, a dla całego społeczeństwa próbą ludzkiej dojrzałości. Ojciec św. Benedykt XVI w encyklice Spe salvi przypomina, że
„Zasadniczo miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiących […]. Społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu, również duchowo, jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim”
Benedykt XVI, Spe salvi 38
Rodzi się jednak pytanie: dlaczego Bóg poddaje nas próbie? Dlaczego, jeśli jest dobrym i kochającym Ojcem, dopuszcza do tak trudnych i bolesnych sytuacji?
Pismo święte wielokrotnie wspomina o poddawaniu próbie Narodu Wybranego jak i poszczególnych osób. W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Pamiętaj na wszystkie drogi, którymi cię prowadził Pan, Bóg twój, przez te czterdzieści lat na pustyni, aby cię utrapić, wypróbować i poznać, co jest w twym sercu; czy strzeżesz Jego nakazu, czy też nie.” (Pwt 8,2).
Bóg poddaje nas niekiedy próbie, aby zbadać nasze wnętrze i intencje działania. Daje nam możliwość pokazania, jacy jesteśmy w głębi serca. A więc próba w życiu człowieka ma wydobyć na światło dzienne to, co się ukrywa w jego wnętrzu, a często jest osłonięte maskującymi pozorami. To zazwyczaj w sytuacji próby ujawnia się i daje się poznać zarówno to, co w osobie próbowanej jest piękne i szlachetne, jak też i to, co słabe i grzeszne. Jedno i drugie ma swe pokłady ukryte w ludzkim sercu. Jezus mówi, że to „z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7,21-22).
Poznanie siebie
Dlaczego jednak Bóg poddaje nas próbie, skoro zna nas i przenika do głębi? Z pewnością, nie robi tego dla siebie, ani po to, by wytknąć nam palcem nasze błędy i słabości. Robi to dla nas, dla naszego dobra. Dzięki próbie nie tyle Bóg dowiaduje się czegoś nowego o nas, ale to my sami poznajemy, jacy naprawdę jesteśmy.
Poznanie siebie czyli poznanie prawdy o sobie jest źródłem pokory. Bez pokory natomiast nie można podobać się Bogu. „Bóg bowiem pysznym się sprzeciwia, a pokornym daje łaskę” (1P 5,5) Dlatego w życiu każdego chrześcijanina, który chce kroczyć naprzód drogą wiary i miłości konieczny jest czas próby. Ma ona oczyścić naszą wiarę, poddać próbie autentyczność naszej miłości.
Dlatego psalmista modli się: „Doświadcz mnie, Panie, wystaw mnie na próbę, wybadaj moje nerki i serce” (Ps 26,2)
Próba wiary znajduje też swoje uzasadnienie w słowach Chrystusa, który siebie nazywa krzewem winnym, a ludzi – latoroślami. Bóg Ojciec jest tym, który je uprawia. „Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przyniosła owoc obfitszy” (J 15, 10). Naturalnie, przycinanie i wyrywanie boli. Ale za to później, jak wspaniałe owocowanie… !
Próbą może być dla nas każde wydarzenie, które sprawia ból i cierpienie, każda trudna sytuacja, która rodzi w nas niepewność, lęk i wątpliwości. Stąd też każde konkretne cierpienie może być rozumiane jako szczególnego rodzaju próba człowieczeństwa, próba miłości i wiary, nieraz bardzo ciężka, ale uszlachetniająca człowieka. Nasza miłość do Boga i do ludzi najbardziej sprawdza się w cierpieniu. Mówi o tym znane przysłowie: „Przyjaciela poznaje się w biedzie”, które ma swe źródło w Księdze Mądrości Syracha: „Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie” (Syr 6 ,7).
Cierpienie jest okazją do podjęcia refleksji nad własnym życiem i zobaczenia go we właściwym świetle, rozeznania tego, co istotne, od tego, co mało ważne. Nasze życie zwykle ma charakter bardzo czynny i aktywny. Żyjemy zabiegani, zestresowani, w nieustannym napięciu i pośpiechu. Ciągle brak nam czasu. Cierpienie jest czasem pasywności. Jest sygnałem ostrzegawczym, żółtym światłem, które mówi: zwolnij, zatrzymaj się, pomyśl, po co to wszystko!
Zaufaj jak Maryja
Obecną sytuację pandemii koronawirusa możemy określić próbą naszej wiary i ludzkiej dojrzałości. Jest to sytuacja, która całkowicie burzy nasze dotychczasowe plany i codzienne życie. Rodzi w nas różne lęki, obawy i wątpliwości. Wydobywa na światło dzienne często skrajne emocje i zachowania. Objawia to, czego w zwyczajnym życiu często nie zauważamy. U jednych możemy zaobserwować piękne i szlachetne postawy niesienia pomocy innym, współczucia i zaangażowania w przezwyciężanie kryzysowej sytuacji. U innych budzą się najniższe instynkty – chęć wykorzystania lęku, naiwności i zagubienia wielu osób. Dlatego musimy być czujni i uważni…
Pomimo to obecna sytuacja jest dla nas przede wszystkim zaproszeniem do zatrzymania się i do refleksji nad własnym życiem, nad tym, co najbardziej istotne. Jest okazją do wzrostu naszej wiary, naszego zawierzenia Bożej Opatrzności. Bóg poddaje nas próbie, ponieważ chce, abyśmy wybierali dobro w sposób wolny i świadomy, a nie z przyzwyczajenia, z nawyku, z lęku czy też przymusu. Człowiek, który podlega próbie, przez trud, wysiłek, cierpienie, może udowodnić, że jest wierny Bogu…, ale też może odwrócić się od Niego…
Co zatem zrobić, aby obecny czas próby przeżyć owocnie? Zaufać Bogu do końca, mimo wszystko i ponad wszystko, tak, jak Maryja. Ona nieustannie rozważała w swoim sercu Słowo Boże i szukała w nim odpowiedzi na rodzące się pytania i wątpliwości. Dlatego umiała przejść przez różne próby wiary w swoim życiu – od „fiat” w chwili zwiastowania, aż po „fiat” pod Krzyżem na Golgocie. Kiedy czujemy się zagubieni, kiedy miotają nami obawy, strach i wątpliwości, powtarzajmy razem z Maryją: „Niech Mi się stanie według słowa twego”.
o. Roman Jan od Krzyża OCD
Zachęcamy także do przeczytania refleksji:
- Koronawirus – jak przeżywać obecną sytuację?
- Jak dobrze przeżywać chorobę i cierpienie?
- Koronawirus – kara Boża czy wezwanie do nawrócenia?